czwartek, 12 lipca 2012

My kobiety

Ranią nas, doprowadzają do łez, a po chwili do niebiańskiej rozkoszy. Cierpimy przez nich, nienawidzimy ich, a zarazem nie potrafimy bez nich żyć. Bo cóż nasze życie jest warte bez ciepła i poczucia bezpieczeństwa jakie nam dają. Przyznajmy się szczerz kochamy ich obojętnie jacy są. Mali czy duzi. Dzielni czy tchórzliwi. Piękni czy brzydcy. Jednak zawsze potrafią wywołać uśmiech na naszej twarzy. Ile razy niejedna z nas czekała na jakikolwiek znak, syndrom zainteresowania. Marzyła nocą i na jawie, że jest tą jedyną albo wyobrażała sobie jak niszczy jego życie i doprowadza do rozpaczy za krzywdy wyrządzone. I chociaż jesteśmy silne psychicznie oraz coraz bardziej samodzielne i niezależne, to czy naprawdę jesteśmy gotowe z nich zrezygnować? To drganie serca, uciskanie w żołądku, rozszerzone źrenice, gdy go zobaczymy. Pragniemy by był tylko nasz na zawsze, a czasem tylko na chwilę. Przywołujemy ich, jak piękne syreny magicznym śpiewem kusiły marynarzy i doprowadzały ich do zguby. Jesteśmy dla nich marzeniem a zarazem rzeczywistością. Nie potrafią bez nas żyć jak ryba bez wody, gwiazdy bez nieba, alfa bez omegi. Razem stanowimy jedność czasu, przestrzeni, wszechświata. Możemy pokonać wszelkie trudności i stawić czoła każdemu wrogowi. Zostali stworzeni, by być dla nas, a my dla nich. Starożytny mit opowiada, że jesteśmy jak dusza przedzielona na pół, szukająca swojego uzupełnienia. Bez drugiej części czujemy się samotne i niespełnione. I choć potrafimy ułożyć sobie życie bez nich i poświęcić się innym wartościom, to czy naprawdę tego chcemy? Czy gdzieś w głębi nas nie brakuje nam czegoś? Nie czujemy pustki? Patrzymy w samotności na taflę wody odbijającą w blasku księżyca te miliardy żyć jakie znajdują się gdzieś poza nami. Jesteśmy otoczone tymi istnieniami, a jednak czujemy się samotne. Samotność w tłumie ? to, co nas dopada z każdą chwilą. Mijamy innych na ulicy, w drodze do pracy, szkoły, sklepu, domu. Jadąc autobusem na każdym przystanku patrzymy na drzwi. Czy to już teraz spotka mnie szczęście? ? zadajemy sobie pytanie. A może nie dziś. Może jeszcze nie przyszedł mój czas. Ale kiedy przyjdzie? Mijają lata, dni, godziny, minuty. Mija życie. Czy nawet poza nim gdzieś, ktoś na nas czeka? Pragniemy wejść z uśmiechem na ustach i nadzieją w sercu na nową ścieżkę. I nie bać się, że pomimo porażki, potknięcia o wystający konar drzewa, nie znajdzie się nikt, kto nas podtrzyma lub złapie w odpowiednim momencie. Tak więc na naszej ścieżce poszukiwacza i realizatora marzeń potykamy się co chwila z nadzieją, że a może właśnie teraz ktoś mnie wesprze. I tak idziemy przez życie z licznymi siniakami, ranami i zadrapaniami. Coraz silniejsze, samotne, ale i liczące tylko na siebie. Wiedzące, że możemy liczyć tylko na siebie. Pomimo mas nas otaczających wciąż jesteśmy samotne. Nawet gdy widzimy ten blask uczucia w drugich oczach. Bo czy te oczy mogą nas naprawdę pojąć? Jesteśmy skomplikowane i złożone jak życie, wszechświat, sens istnienia. A zarazem delikatne jak piórko, bezbronne jak noworodek, czułe jak matka dla dziecka, namiętne jak fala głaszcząca z pożądaniem brzeg plaży, wrażliwe jak pierwszy pączki kwiatów wiosną. Kochamy i chcemy być kochane. Żyjemy dla siebie i dla innych. Pragniemy i dajemy. Byłyśmy, jesteśmy i będziemy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz