To jest jedno z moich ulubionych opowiadań. Pierwsze z serii Ona&On, historii widzianych oczami obu płci. Jak wiele nieporozumień może wyniknąć z braku komunikacji między kochającymi się ludźmi. Przeczytajcie sami..
****
ONA:
Za każdym razem, gdy dotykałeś mojego ciała, czułam się jak
kamień. Za każdym razem, gdy szeptałeś mi do ucha czułe słowa, wokół mojego
serca budował się większy mur. Nie zauważyłeś tego. Myślałeś, że kocham cię
równie mocno, co kiedyś. Ja wiedziałam, że twoja miłość zaczynała stawać się
tak sztuczna i plastikowa, jak ta głupia ramka na zdjęcia, którą kupiłeś mi w
sklepie „wszystko po 5 złoty”. Tylko tyle jestem dla ciebie warta.. Te
wszystkie plany i marzenia, o których rozmawialiśmy, zawsze pozostawały
wyłącznie w twojej wyobraźni. A może tak naprawdę, będąc ze mną, byłeś kimś
innym.. Kimś, kogo zaczęłam nienawidzić od momentu, gdy zobaczyłam cię z Nią. W
czym Ona była ode mnie lepsza? Co Ona dawała ci, czego ja nie mogłam? Ty milczysz
i ja milczę, a wraz z nami nasze ciała. Dotykasz mnie, a ja czuję jej zapach na
tobie. Jakieś tandetne perfumy, kupione na bazarze za dwadzieścia złotych.
Zresztą jak ona się ubiera?! Czy jej bielizna również jest koronkowa, tak jak
lubisz? A te lateksowe kozaki, które założyłam na twoje urodziny? Pamiętasz jak
krzyczałeś, że seks ze mną to jak wejście przez „zieloną granicę” do Nieba?! A,
co na to twoi koledzy? Grzesiek, Robert, Artur? Na pewno wiedzą o niej. Jak
mógłbyś się nie pochwalić. Tylko, czy i oni nie dostrzegli różnicy? Nie mówili
ci, że nie zamienia się Ferrari na Syrenkę?
A ja pamiętam wciąż jak się poznaliśmy. Jak cię
zlekceważyłam. Nawet nie wiesz, że gdy robię tam zakupy, to zawsze dłużej stoję
przy tym regale. Dzięki tobie moja stopa teraz już nigdy więcej tam nie
postanie.
Po każdym seksie szoruję się dokładniej, by zmyć Ją z
siebie. Jak mogłeś mi to zrobić? Takich kobiet jak ja, nie zostawia się dla
innej. To ze mną zdradza się żony i nudne dziewczyny. A ty miałeś mnie na
własność. Miałeś nie tylko moje ciało, ale i serce. A teraz czuję się jak
ostatnia zdzira. Zbrukana, zgnieciona i wyrzucona na śmietnik. Nienawidzę
ciebie, nienawidzę siebie. Czym ona w ogóle się zajmuje? Ma jakieś
wykształcenie? O czym z nią rozmawiasz? Bo nie wierzę w to, że uprawiasz z nią
tylko seks. Seks, mój drogi, to ty uprawiałeś ze mną. Ten dziki, namiętny, ten
niedozwolony i ten romantyczny. Na łóżku, kanapie, stole, masce samochodu, w
przebieralni. Rano, w porze lunchu, wieczorem, w nocy, w weekend, na urlopie,
na obiedzie u rodziców. A właśnie, co powiesz rodzicom? Ciekawe czy już
wysłuchałeś kazania matki. Przecież to ja jestem synową ich marzeń. Ona nigdy
nie dorośnie mi do pięt. Nigdy nie będzie lepsza ode mnie. Zawsze pozostanie
tylko namiastką lepszego świata, który masz ze mną.
Siedzisz teraz koło mnie na jakiejś nudnej sztuce w teatrze.
Udajesz, że cię interesuje. Chociaż, może rzeczywiście tak jest. Zawsze miałeś
wysublimowany gust. Trzymasz ręce na kolanach. Już twoja dłoń nie splata się z
moją w uścisku. Jesteśmy sobie tak obcy, będąc tak blisko. Zamykam oczy i czuję
dotyk twoich ciepłych ust na swojej szyi. Kiedyś były czułe i delikatne. Teraz
są zimne i takie szybkie. To właśnie one pchnęły mnie w ramiona tamtego
mężczyzny. Znów chciałam poczuć tą pasje i namiętność. Chciałam wiedzieć, co
się czuje będąc z kimś innym, a wracając do domu, patrzy się w oczy partnera i
kłamie jak z nut. Naprawdę nie mogę się nadziwić, jak lekko sobie z tym
radzisz. Ja po tamtej nocy cały dzień płakałam. Czułam się brudna i upodlona,
gorzej niż po nocy z tobą i jej perfumach..
Mówisz coś do mnie, ale ja tego nie słyszę. Łzy cisną mi się
do oczu. Zaczynam się zastanawiać, czy ją też przyprowadziłeś tutaj. Na czym
byliście? Na innej nowej sztuce, o której pisali w gazetach? Nie, to
niemożliwe. Wstydziłbyś się ją zabrać do teatru, czy opery. Ona z pewnością
woli komercyjny film w kinie. W ostatnim rzędzie na pustym seansie moglibyście
uprawiać seks. Patrzę na ciebie, a moje oczy pytają, czy zrobiłeś z nią to w
kinie. Bo nie chcę wiedzieć, czy w naszym łóżku, czy na naszym dywanie, bo tego
bym nie zniosła. Ja przynajmniej poszłam do hotelu. Na palcu Tamtego był odcisk
po obrączce, więc nie chciałam zbrukać mieszkania jakiejś przypadkowej
kobiecie, tak jak być może ty to zrobiłeś. A zrobiłeś, prawda?
Nie wytrzymuję. Muszę wyjść. Robi mi się słabo od natłoku
myśli. Wymiotuję w toalecie. Nie zdążyłam zauważyć, czy wyszedłeś za mną.
Przecież sztuka tak cię zainteresowała, że z pewnością pomyślałeś, że wychodzę,
tylko na chwilę, więc po co się kłopotać moim stanem zdrowia. Patrzę w lustro i
widzę smutną kobietę. Kobietę w masce. Z
perfekcyjnym makijażem, starannie upiętymi blond włosami, podkreśloną strojem
smukłą sylwetką. Zawsze elegancką i nienaganna. Z wyższym wykształceniem,
dobrze płatną satysfakcjonującą pracą. Z przystojnym mężem, który zadawalał ją
w łóżku. Wręcz para idealna. Aż rzygać się chce.
Wychodzę z toalety, planując powrót do domu, nie informując
cię o tym. Chciałam, żebyś się martwił. Chciałam, znów poczuć przez chwilę, że
o mnie myślisz. Wychodzę i widzę ciebie na korytarzu. Pytasz, czy wszystko w
porządku. Czy dobrze się czuję, bo tak nagle wyszłam. Znów czuję twoją
troskliwą rękę na swoich plecach. Mdleję. Budzę się rano. Mam mdłości. Przed
teatrem piłam wino. Może ono zaszkodziło. Ty jeszcze śpisz. Myśli z prędkością
światła krążą mi po głowie. Ubieram dres i po cichu wymykam się z mieszkania. W
tesco znajduję półkę z testami ciążowymi. W głowie wyliczam dni od ostatniego
okresu. Przeklinam się, że dlaczego właśnie teraz. Przecież nigdy nie chciałam
być samotną matką. Zastanawiam się, czy w weekendy będziesz zabierał je na
spacery ze swoją nową rodziną.
Jedna kreska negatywny, dwie pozytywny. Pozytywny, w tym
słowie jest tyle ironii. Bo z czego tu się cieszyć? Mąż mnie zdradza, a ja
jestem w ciąży. Jeszcze pomyśli, że zrobiłam to specjalnie, by utrudnić rozwód.
ROZWÓD?! Wypowiedziałam to słowo. Jak dziwnie brzmiał jego dźwięk po zaledwie
trzech latach małżeństwa. Nawet nie skończyłam trzydziestu lat. Zresztą teraz
rozwód przed trzydziestką jest modny. Szybko się zaczęło, szybko się skończyło.
W sumie znaliśmy się dwa lata, zanim się pobraliśmy. Ale ja wiedziałam już po
trzech miesiącach, że jeśli tylko mi się oświadczysz, to powiem tak. Może i
byłam głupia, ale jak zakochana. Kochałam cię..
Nadal kocham, dlatego tak bardzo mnie to boli. Nie potrafię ci tego
wybaczyć. Nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Znów płacze. Siedzę na
toalecie, patrzę na test, który położyłam na umywalce i ryczę. Przez własne szlochy
słyszę twoje kroki w przedpokoju. Grzecznie pukasz i pytasz, czy wszystko okej.
Nie, nie jest okej, odpowiadają moje myśli, a płacz się nasila. Dobrze wiesz,
że nie lubię, gdy wchodzisz do łazienki, gdy w niej jestem, ale dziś łamiesz
ten zakaz. W twoich oczach widzę najpierw przerażenie. Pewnie myślałeś, że
podcinam sobie żyły. Później zaskoczenie na widok testu. Emocje w twoim
spojrzeniu zmieniały się tak szybko, jak w moim przybywało smutku i rozpaczy.
Stanąłeś na środku łazienki nie wiedząc, co robić dalej. Skąd u ciebie ta
bezradność? Czułam, że chcesz mnie przytulić, ale moje zachowanie hamowało w
tobie wszelkie odruchy.
Po trzech latach małżeństwa doczekaliśmy się upragnionego
dziecka. Lekarka potwierdziła ósmy tydzień ciąży. Tylko czy to, na co tak długo
czekaliśmy, przyszło w odpowiednim momencie? Dlaczego akurat wtedy, gdy nasze
drogi zaczęły się rozchodzić. I to dokładnie… wstrzymałam na chwilę oddech. Nie
może być. Poprosiłam ginekolog o dokładną datę poczęcia. O, okrutny losie! Jak
możesz być tak zmienny!? Tej jednej nocy, mój mąż przestał być moim mężem. Ale
tej samej nocy stał się ojcem. Ojcem dziecka, którego nigdy nie począł.
ON:
Twoje ciało przestało reagować na mój dotyk. Czuję, jakbym
kochał się z obcą kobietą. Co się stało, że tak oddaliliśmy się od siebie?
Kiedy w ogóle do tego doszło? Czy można tak po prostu z dnia na dzień przestać
kogoś kochać? Nie rozumiem twojego spojrzenia pełnego wyrzutu. Przez nie czuję
się winny, tylko nie wiem czego. Ewa mówi, że to przejściowe. Zapewne
przechodzisz jakiś kryzys i muszę to przetrzymać. Staram się. Tylko, gdyby
twoje oczy nie były takie pełne smutku i żalu. Kochanie, tak bardzo chciałbym
ci pomóc. Dlaczego ze mną nie rozmawiasz? Teraz Ewa stałą się pośredniczką
moich uczuć. Mam ci trochę to za złe. Przecież to ty jesteś moją żoną, a nie
ona. To z tobą powinienem rozmawiać o naszych problemach, a nie z koleżanką z
pracy. Głupio mi przez to. Przecież Ewa też ma swoją rodzinę.
Tamtego dnia, jak nigdy potrzebowałem to wszystko z siebie
wyrzucić, a Ewa jest taka przyjazna i otwarta. Wiesz, ma wspaniałego
dwuletniego synka. Ciągle o nim opowiada. Czasem zastanawiam się, kiedy i ja
zostanę ojcem..
To był deszczowy wieczór, gdy wróciłem do domu później niż
zwykle. Mieliśmy wtedy firmową kolację w centrum. Wracając, po drodze
podrzuciłem Ewę do domu. Mieszka po drugiej stronie miasta, ale tak lało, że
nie miałem sumienia zostawiać jej na tym przystanku. Właśnie wtedy po raz
pierwszy posypałem się i powiedziałem jej o wszystkim co czuje. Zatrzymaliśmy
się na jakimś opustoszałym parkingu, a ona długo mnie pocieszała. Radziła jak
przetrwać ten chwilowy kryzys.
Od tamtego czasu twoje ciało stało się jak sopel lodu. Już
nie reagowało na moje pocałunki. Tak jakby na miejsce mojej ukochanej żony
przyszła inna kobieta. Obca i zimna. Milcząca, ale jakże pełna wyrzutów.
Moje powroty do domu zaczęły się opóźniać. Nie potrafiłem
spędzać czasu w szklanej górze, w której się zamknęłaś.
Chodzę czasem do tego sklepu, w którym się poznaliśmy.
Zatrzymuje się zawsze przy tym regale. Ekspedientki dziwnie się na mnie patrzą,
ale zwykle po chwili któraś podchodzi i pyta czy w czymś nie pomóc. Nie,
dziękuję. Odpowiadam. Pamiętasz, co ty powiedziałaś? Poszło mi aż w pięty.
Byłem wtedy tak zauroczony, że język stanął mi w kołek. Pierwszy raz mi się to
zdarzyło. Co by mój szef powiedział, gdyby przytrafiło mi się to podczas
rozmowy z klientem? Śmiałaś się, gdy to wspominaliśmy. Czy wiedziałaś, że już
tamtego dnia, gdy cię zobaczyłem, byłem pewny, że to właśnie z tobą chcę spędzić
resztę swojego życia? Nadal chcę. Tylko proszę porozmawiaj ze mną.
Siedzimy obok siebie na jakiejś nudnej sztuce. Wybrałem ją,
bo miałem nadzieje, że ci się spodoba. Ostatnio dużo o niej pisali w gazetach.
Nasze ręce spoczywają daleko od siebie. Pragnę uchwycić twoją dłoń. Pocałować
jej wierzch i przyłożyć do swojego policzka. Poczuć słodki i ciepły smak twoich
ust, jak dawniej. Tymczasem siedzimy obok siebie, tak bliscy, a tak dalecy. Ja
udaję zainteresowanie grą aktorów. Widzę kątem oka, jak wychodzisz z Sali.
Ostatnio często korzystasz z toalety. Martwię się, czy nie jesteś chora, ale
boję się zaproponować wizytę u lekarza. W ogóle boję się do ciebie odezwać. Nie
wiem dlaczego. Może boję się usłyszeć zarzuty, których nie zrozumiem. Ewa mówi,
że mój stosunek do ciebie nie powinien ulec zmianie, że w takich chwilach
powinienem być przy tobie, że powinienem z tobą porozmawiać. Ale nie
powiedziałem jej o swoim lęku. Wychodzę więc za tobą. Stoję na korytarzu przed
drzwiami do toalety i odliczam każdą minutę, którą tam spędzasz. Zastanawiam
się, czy nie zabrać cię na pogotowie. Ale to mogłoby cię rozzłościć, bo nie
lubisz szpitali. Wychodzisz w końcu. Taka blada i osłabiona. Pytam, jak się
czujesz, a ty mdlejesz, opadając w moje ramiona, jak bezbronne dziecko. Znów
mogę poczuć słodki ciężar twojego ciała. Jak cudownie jest mieć cię przy sobie
i móc się tobą zatroszczyć. Zawożę cię do domu i kładę do łóżka. Rano
zdecydujemy razem czy jednak chcesz jechać na ostry dyżur. Może zaszkodziło ci
to wino, które piłaś przed wyjściem do teatru.
Rano, twoje miejsce w naszym łóżku jest puste. Pozostał
tylko zimny ślad w zgniecionej pościeli. Wstaję więc, by cię poszukać. Z
łazienki dochodzi mnie dźwięk twojego płaczu. Do głowy przychodzą mi najgorsze
myśli. Pukam najpierw do drzwi, bo wiem jak bardzo nie lubisz, gdy wchodzę bez
ostrzeżenia. Brak odpowiedzi na moje nawoływanie, jedynie większy szloch z
twojej strony, podejmują decyzję za mnie. Rozpościeram drzwi na oścież, a moim
oczom nie ukazujesz się ty w potoku krwi z rozciętych żył (zdecydowanie zbyt
czarne myśli mnie naszły), tylko ty siedząca na toalecie ze spojrzeniem
przykutym do umywalki. Patrząc w to samo miejsce dostrzegam test ciążowy. Nic
nie rozumiem. Ogarnia mnie bezradność. Płaczesz, bo wyszedł negatywnie, a ty
chcesz tak bardzo być mamą? Czy płaczesz, bo wyszedł pozytywnie, a ty nie
jesteś jeszcze na to gotowa? Pragnę cię przytulić, ale nie potrafię. Nie jestem
w stanie wykonać żadnego ruchu.
Lekarka potwierdziła ciążę. Ósmy tydzień. A więc jednak będę
na reszcie ojcem. Tatą. To takie cudowne uczucie. Rośnie w tobie owoc naszej
miłości. Po trzech latach małżeństwa wreszcie będziemy rodzicami. Tak bardzo
cię kocham i tą istotkę, która się w tobie poczęła. TATO to najpiękniejsze
słowo na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz