czwartek, 12 lipca 2012

POROZMAWIAJ Z NIM


To jest jedno z moich ulubionych opowiadań. Pierwsze z serii Ona&On, historii widzianych oczami obu płci. Jak wiele nieporozumień może wyniknąć z braku komunikacji między kochającymi się ludźmi. Przeczytajcie sami..

**** 

ONA:
Za każdym razem, gdy dotykałeś mojego ciała, czułam się jak kamień. Za każdym razem, gdy szeptałeś mi do ucha czułe słowa, wokół mojego serca budował się większy mur. Nie zauważyłeś tego. Myślałeś, że kocham cię równie mocno, co kiedyś. Ja wiedziałam, że twoja miłość zaczynała stawać się tak sztuczna i plastikowa, jak ta głupia ramka na zdjęcia, którą kupiłeś mi w sklepie „wszystko po 5 złoty”. Tylko tyle jestem dla ciebie warta.. Te wszystkie plany i marzenia, o których rozmawialiśmy, zawsze pozostawały wyłącznie w twojej wyobraźni. A może tak naprawdę, będąc ze mną, byłeś kimś innym.. Kimś, kogo zaczęłam nienawidzić od momentu, gdy zobaczyłam cię z Nią. W czym Ona była ode mnie lepsza? Co Ona dawała ci, czego ja nie mogłam? Ty milczysz i ja milczę, a wraz z nami nasze ciała. Dotykasz mnie, a ja czuję jej zapach na tobie. Jakieś tandetne perfumy, kupione na bazarze za dwadzieścia złotych. Zresztą jak ona się ubiera?! Czy jej bielizna również jest koronkowa, tak jak lubisz? A te lateksowe kozaki, które założyłam na twoje urodziny? Pamiętasz jak krzyczałeś, że seks ze mną to jak wejście przez „zieloną granicę” do Nieba?! A, co na to twoi koledzy? Grzesiek, Robert, Artur? Na pewno wiedzą o niej. Jak mógłbyś się nie pochwalić. Tylko, czy i oni nie dostrzegli różnicy? Nie mówili ci, że nie zamienia się Ferrari na Syrenkę?
A ja pamiętam wciąż jak się poznaliśmy. Jak cię zlekceważyłam. Nawet nie wiesz, że gdy robię tam zakupy, to zawsze dłużej stoję przy tym regale. Dzięki tobie moja stopa teraz już nigdy więcej tam nie postanie.
Po każdym seksie szoruję się dokładniej, by zmyć Ją z siebie. Jak mogłeś mi to zrobić? Takich kobiet jak ja, nie zostawia się dla innej. To ze mną zdradza się żony i nudne dziewczyny. A ty miałeś mnie na własność. Miałeś nie tylko moje ciało, ale i serce. A teraz czuję się jak ostatnia zdzira. Zbrukana, zgnieciona i wyrzucona na śmietnik. Nienawidzę ciebie, nienawidzę siebie. Czym ona w ogóle się zajmuje? Ma jakieś wykształcenie? O czym z nią rozmawiasz? Bo nie wierzę w to, że uprawiasz z nią tylko seks. Seks, mój drogi, to ty uprawiałeś ze mną. Ten dziki, namiętny, ten niedozwolony i ten romantyczny. Na łóżku, kanapie, stole, masce samochodu, w przebieralni. Rano, w porze lunchu, wieczorem, w nocy, w weekend, na urlopie, na obiedzie u rodziców. A właśnie, co powiesz rodzicom? Ciekawe czy już wysłuchałeś kazania matki. Przecież to ja jestem synową ich marzeń. Ona nigdy nie dorośnie mi do pięt. Nigdy nie będzie lepsza ode mnie. Zawsze pozostanie tylko namiastką lepszego świata, który masz ze mną.
Siedzisz teraz koło mnie na jakiejś nudnej sztuce w teatrze. Udajesz, że cię interesuje. Chociaż, może rzeczywiście tak jest. Zawsze miałeś wysublimowany gust. Trzymasz ręce na kolanach. Już twoja dłoń nie splata się z moją w uścisku. Jesteśmy sobie tak obcy, będąc tak blisko. Zamykam oczy i czuję dotyk twoich ciepłych ust na swojej szyi. Kiedyś były czułe i delikatne. Teraz są zimne i takie szybkie. To właśnie one pchnęły mnie w ramiona tamtego mężczyzny. Znów chciałam poczuć tą pasje i namiętność. Chciałam wiedzieć, co się czuje będąc z kimś innym, a wracając do domu, patrzy się w oczy partnera i kłamie jak z nut. Naprawdę nie mogę się nadziwić, jak lekko sobie z tym radzisz. Ja po tamtej nocy cały dzień płakałam. Czułam się brudna i upodlona, gorzej niż po nocy z tobą i jej perfumach..
Mówisz coś do mnie, ale ja tego nie słyszę. Łzy cisną mi się do oczu. Zaczynam się zastanawiać, czy ją też przyprowadziłeś tutaj. Na czym byliście? Na innej nowej sztuce, o której pisali w gazetach? Nie, to niemożliwe. Wstydziłbyś się ją zabrać do teatru, czy opery. Ona z pewnością woli komercyjny film w kinie. W ostatnim rzędzie na pustym seansie moglibyście uprawiać seks. Patrzę na ciebie, a moje oczy pytają, czy zrobiłeś z nią to w kinie. Bo nie chcę wiedzieć, czy w naszym łóżku, czy na naszym dywanie, bo tego bym nie zniosła. Ja przynajmniej poszłam do hotelu. Na palcu Tamtego był odcisk po obrączce, więc nie chciałam zbrukać mieszkania jakiejś przypadkowej kobiecie, tak jak być może ty to zrobiłeś. A zrobiłeś, prawda?
Nie wytrzymuję. Muszę wyjść. Robi mi się słabo od natłoku myśli. Wymiotuję w toalecie. Nie zdążyłam zauważyć, czy wyszedłeś za mną. Przecież sztuka tak cię zainteresowała, że z pewnością pomyślałeś, że wychodzę, tylko na chwilę, więc po co się kłopotać moim stanem zdrowia. Patrzę w lustro i widzę smutną kobietę.  Kobietę w masce. Z perfekcyjnym makijażem, starannie upiętymi blond włosami, podkreśloną strojem smukłą sylwetką. Zawsze elegancką i nienaganna. Z wyższym wykształceniem, dobrze płatną satysfakcjonującą pracą. Z przystojnym mężem, który zadawalał ją w łóżku. Wręcz para idealna. Aż rzygać się chce.
Wychodzę z toalety, planując powrót do domu, nie informując cię o tym. Chciałam, żebyś się martwił. Chciałam, znów poczuć przez chwilę, że o mnie myślisz. Wychodzę i widzę ciebie na korytarzu. Pytasz, czy wszystko w porządku. Czy dobrze się czuję, bo tak nagle wyszłam. Znów czuję twoją troskliwą rękę na swoich plecach. Mdleję. Budzę się rano. Mam mdłości. Przed teatrem piłam wino. Może ono zaszkodziło. Ty jeszcze śpisz. Myśli z prędkością światła krążą mi po głowie. Ubieram dres i po cichu wymykam się z mieszkania. W tesco znajduję półkę z testami ciążowymi. W głowie wyliczam dni od ostatniego okresu. Przeklinam się, że dlaczego właśnie teraz. Przecież nigdy nie chciałam być samotną matką. Zastanawiam się, czy w weekendy będziesz zabierał je na spacery ze swoją nową rodziną.
Jedna kreska negatywny, dwie pozytywny. Pozytywny, w tym słowie jest tyle ironii. Bo z czego tu się cieszyć? Mąż mnie zdradza, a ja jestem w ciąży. Jeszcze pomyśli, że zrobiłam to specjalnie, by utrudnić rozwód. ROZWÓD?! Wypowiedziałam to słowo. Jak dziwnie brzmiał jego dźwięk po zaledwie trzech latach małżeństwa. Nawet nie skończyłam trzydziestu lat. Zresztą teraz rozwód przed trzydziestką jest modny. Szybko się zaczęło, szybko się skończyło. W sumie znaliśmy się dwa lata, zanim się pobraliśmy. Ale ja wiedziałam już po trzech miesiącach, że jeśli tylko mi się oświadczysz, to powiem tak. Może i byłam głupia, ale jak zakochana. Kochałam cię..  Nadal kocham, dlatego tak bardzo mnie to boli. Nie potrafię ci tego wybaczyć. Nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Znów płacze. Siedzę na toalecie, patrzę na test, który położyłam na umywalce i ryczę. Przez własne szlochy słyszę twoje kroki w przedpokoju. Grzecznie pukasz i pytasz, czy wszystko okej. Nie, nie jest okej, odpowiadają moje myśli, a płacz się nasila. Dobrze wiesz, że nie lubię, gdy wchodzisz do łazienki, gdy w niej jestem, ale dziś łamiesz ten zakaz. W twoich oczach widzę najpierw przerażenie. Pewnie myślałeś, że podcinam sobie żyły. Później zaskoczenie na widok testu. Emocje w twoim spojrzeniu zmieniały się tak szybko, jak w moim przybywało smutku i rozpaczy. Stanąłeś na środku łazienki nie wiedząc, co robić dalej. Skąd u ciebie ta bezradność? Czułam, że chcesz mnie przytulić, ale moje zachowanie hamowało w tobie wszelkie odruchy.
Po trzech latach małżeństwa doczekaliśmy się upragnionego dziecka. Lekarka potwierdziła ósmy tydzień ciąży. Tylko czy to, na co tak długo czekaliśmy, przyszło w odpowiednim momencie? Dlaczego akurat wtedy, gdy nasze drogi zaczęły się rozchodzić. I to dokładnie… wstrzymałam na chwilę oddech. Nie może być. Poprosiłam ginekolog o dokładną datę poczęcia. O, okrutny losie! Jak możesz być tak zmienny!? Tej jednej nocy, mój mąż przestał być moim mężem. Ale tej samej nocy stał się ojcem. Ojcem dziecka, którego nigdy nie począł.




ON:
Twoje ciało przestało reagować na mój dotyk. Czuję, jakbym kochał się z obcą kobietą. Co się stało, że tak oddaliliśmy się od siebie? Kiedy w ogóle do tego doszło? Czy można tak po prostu z dnia na dzień przestać kogoś kochać? Nie rozumiem twojego spojrzenia pełnego wyrzutu. Przez nie czuję się winny, tylko nie wiem czego. Ewa mówi, że to przejściowe. Zapewne przechodzisz jakiś kryzys i muszę to przetrzymać. Staram się. Tylko, gdyby twoje oczy nie były takie pełne smutku i żalu. Kochanie, tak bardzo chciałbym ci pomóc. Dlaczego ze mną nie rozmawiasz? Teraz Ewa stałą się pośredniczką moich uczuć. Mam ci trochę to za złe. Przecież to ty jesteś moją żoną, a nie ona. To z tobą powinienem rozmawiać o naszych problemach, a nie z koleżanką z pracy. Głupio mi przez to. Przecież Ewa też ma swoją rodzinę.
Tamtego dnia, jak nigdy potrzebowałem to wszystko z siebie wyrzucić, a Ewa jest taka przyjazna i otwarta. Wiesz, ma wspaniałego dwuletniego synka. Ciągle o nim opowiada. Czasem zastanawiam się, kiedy i ja zostanę ojcem..
To był deszczowy wieczór, gdy wróciłem do domu później niż zwykle. Mieliśmy wtedy firmową kolację w centrum. Wracając, po drodze podrzuciłem Ewę do domu. Mieszka po drugiej stronie miasta, ale tak lało, że nie miałem sumienia zostawiać jej na tym przystanku. Właśnie wtedy po raz pierwszy posypałem się i powiedziałem jej o wszystkim co czuje. Zatrzymaliśmy się na jakimś opustoszałym parkingu, a ona długo mnie pocieszała. Radziła jak przetrwać ten chwilowy kryzys.
Od tamtego czasu twoje ciało stało się jak sopel lodu. Już nie reagowało na moje pocałunki. Tak jakby na miejsce mojej ukochanej żony przyszła inna kobieta. Obca i zimna. Milcząca, ale jakże pełna wyrzutów.
Moje powroty do domu zaczęły się opóźniać. Nie potrafiłem spędzać czasu w szklanej górze, w której się zamknęłaś.
Chodzę czasem do tego sklepu, w którym się poznaliśmy. Zatrzymuje się zawsze przy tym regale. Ekspedientki dziwnie się na mnie patrzą, ale zwykle po chwili któraś podchodzi i pyta czy w czymś nie pomóc. Nie, dziękuję. Odpowiadam. Pamiętasz, co ty powiedziałaś? Poszło mi aż w pięty. Byłem wtedy tak zauroczony, że język stanął mi w kołek. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Co by mój szef powiedział, gdyby przytrafiło mi się to podczas rozmowy z klientem? Śmiałaś się, gdy to wspominaliśmy. Czy wiedziałaś, że już tamtego dnia, gdy cię zobaczyłem, byłem pewny, że to właśnie z tobą chcę spędzić resztę swojego życia? Nadal chcę. Tylko proszę porozmawiaj ze mną.
Siedzimy obok siebie na jakiejś nudnej sztuce. Wybrałem ją, bo miałem nadzieje, że ci się spodoba. Ostatnio dużo o niej pisali w gazetach. Nasze ręce spoczywają daleko od siebie. Pragnę uchwycić twoją dłoń. Pocałować jej wierzch i przyłożyć do swojego policzka. Poczuć słodki i ciepły smak twoich ust, jak dawniej. Tymczasem siedzimy obok siebie, tak bliscy, a tak dalecy. Ja udaję zainteresowanie grą aktorów. Widzę kątem oka, jak wychodzisz z Sali. Ostatnio często korzystasz z toalety. Martwię się, czy nie jesteś chora, ale boję się zaproponować wizytę u lekarza. W ogóle boję się do ciebie odezwać. Nie wiem dlaczego. Może boję się usłyszeć zarzuty, których nie zrozumiem. Ewa mówi, że mój stosunek do ciebie nie powinien ulec zmianie, że w takich chwilach powinienem być przy tobie, że powinienem z tobą porozmawiać. Ale nie powiedziałem jej o swoim lęku. Wychodzę więc za tobą. Stoję na korytarzu przed drzwiami do toalety i odliczam każdą minutę, którą tam spędzasz. Zastanawiam się, czy nie zabrać cię na pogotowie. Ale to mogłoby cię rozzłościć, bo nie lubisz szpitali. Wychodzisz w końcu. Taka blada i osłabiona. Pytam, jak się czujesz, a ty mdlejesz, opadając w moje ramiona, jak bezbronne dziecko. Znów mogę poczuć słodki ciężar twojego ciała. Jak cudownie jest mieć cię przy sobie i móc się tobą zatroszczyć. Zawożę cię do domu i kładę do łóżka. Rano zdecydujemy razem czy jednak chcesz jechać na ostry dyżur. Może zaszkodziło ci to wino, które piłaś przed wyjściem do teatru.
Rano, twoje miejsce w naszym łóżku jest puste. Pozostał tylko zimny ślad w zgniecionej pościeli. Wstaję więc, by cię poszukać. Z łazienki dochodzi mnie dźwięk twojego płaczu. Do głowy przychodzą mi najgorsze myśli. Pukam najpierw do drzwi, bo wiem jak bardzo nie lubisz, gdy wchodzę bez ostrzeżenia. Brak odpowiedzi na moje nawoływanie, jedynie większy szloch z twojej strony, podejmują decyzję za mnie. Rozpościeram drzwi na oścież, a moim oczom nie ukazujesz się ty w potoku krwi z rozciętych żył (zdecydowanie zbyt czarne myśli mnie naszły), tylko ty siedząca na toalecie ze spojrzeniem przykutym do umywalki. Patrząc w to samo miejsce dostrzegam test ciążowy. Nic nie rozumiem. Ogarnia mnie bezradność. Płaczesz, bo wyszedł negatywnie, a ty chcesz tak bardzo być mamą? Czy płaczesz, bo wyszedł pozytywnie, a ty nie jesteś jeszcze na to gotowa? Pragnę cię przytulić, ale nie potrafię. Nie jestem w stanie wykonać żadnego ruchu.
Lekarka potwierdziła ciążę. Ósmy tydzień. A więc jednak będę na reszcie ojcem. Tatą. To takie cudowne uczucie. Rośnie w tobie owoc naszej miłości. Po trzech latach małżeństwa wreszcie będziemy rodzicami. Tak bardzo cię kocham i tą istotkę, która się w tobie poczęła. TATO to najpiękniejsze słowo na świecie.


KONIEC




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz