piątek, 20 lipca 2012

Trudna decyzja..


Pewnego dnia przyszła do mnie dziewczyna z problemem takim, jak każda inna, która wcześniej pojawiła się w moich drzwiach. Jak zwykle złamane serce, rozczarowanie mężczyzną, którego kochała czy też upewnienie się, czy to jest właśnie ten. Jak wiele historii przerobiłam z tymi nieszczęsnymi kobietami. Każdej z nich starałam się pomóc i dać nadzieję na miłość. Ta dziewczyna niczym się nie różniła od poprzednich. Jednak w momencie, w którym stanęła w moich drzwiach, jakbym zobaczyła siebie samą sprzed dwóch lat. Z czasów, gdy moje serce należało do Niego. Dziewczyna promieniała i roztaczała wokół siebie blask spełnionej miłości. Jednak skoro pojawiła się u mnie, jej duszę coś dręczyło. Dokładnie tak samo jak mnie. Ten sam niepokój, tak jakbyśmy nie potrafiły po prostu być szczęśliwe i cieszyć się tym szczęściem wtedy kiedy trwa. Przyszła, bo szukała czegoś więcej. Zapewnienia, że to wszystko nie jest tylko wytworem jej wyobraźni i, że ona również zasługuje na prawdziwą miłość. Tyle rzeczy w życiu przerobiła, tyle razy miała złamane serce, skąd miała wiedzieć czy i tym razem nie będzie tak samo.
Rozłożyłam karty i aż wstrzymałam oddech. Cóż miałam poradzić tej biednej dziewczynie, gdy los wcale nie chciał żeby jej życie ułożyło się inaczej niż do tej pory. Wiedziałam jednak, że taka informacja ją załamie, a ona już na zawsze straci wiarę w miłość. Była tylko jedna słuszna decyzja jaką mogłam podjąć, czyli powiedzenie prawdy. Tak bardzo szkoda mi było tej dziewczyny, a może tak bardzo szkoda było mi mnie. Mnie sprzed 2 lat. Mnie, która siedziała, tak jak ta dziewczyna, naprzeciw osoby, która miała sprzedać mi słowa pociechy i nadziei. Właśnie na to liczyłam wtedy. Nie chciałam usłyszeć o żadnej skrywanej tajemnicy, o tym, że mężczyzna, którego pokochałam oszukiwał mnie. Wtedy tylko usłyszałam. „Ma pani dwa wyjścia, ale skoro pani do mnie przyszła, to już pani wybrała to właściwe. Może pani stąd wyjść i udawać, że nic nie wie i żyć z tym mężczyzną w ułudzie i pozwolić się oszukiwać do końca swego życia. Bo on nie będzie chciał pani opuścić. Ożeni się z panią i da pani dzieci. Ale przez cały czas będzie panią okłamywał. A może pani stąd wyjść i nie pozwolić, by ktokolwiek panią omamiał i mówił kłamstwa w imię miłości do pani. Jeśli wierzy pani, że jest w stanie podołać którejkolwiek z tych sytuacji, proszę ją wybrać. Nie będzie łatwo w żadnym przypadku. Tylko, że nie wiem czy gorzej jest żyć ze świadomością kłamstwa, czy tego, że postąpiło się słusznie i w najlepszy dla siebie sposób.” Wtedy cała moja aura spełnienia i miłości ulotniła się w jednej sekundzie. Nagle moje serce spowiła czarna plama rozczarowania, zranienia i zgorzknienia. Nie chciałam wierzyć w ani jedno jej słowo, ale w głębi siebie wiedziałam, że to jest prawda. Wiedziałam, że moja intuicja już dawno mi to podpowiadała, ale ja nie chciałam jej słuchać. Teraz, gdy zderzyłam się z prawdą twarzą w twarz i musiałam dokonać wyboru, wydało się to najgorszym momentem mojego życia. Wiele razy plułam sobie w brodę, że zdecydowałam się na tamtą wizytę, że jakie licho mnie tam pchnęło. Przecież dziś mogłabym już być mężatką i mieć dziecko. Tylko, że za jaką cenę..
Spojrzałam jeszcze raz w karty, ale odpowiedź była oczywista. Spojrzałam wtedy na tą młoda kobietę, przepełnioną szczęściem, o błyszczących oczach i z pięknym brylantem na palcu. Jak mogłabym zepsuć jej szczęście. Kto dał mi do tego prawo. W końcu nie jestem żadnym Bogiem, a ludzie sami powinni decydować o swoim losie. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam. „Droga Pani, czego najbardziej na świecie pragnie pani od życia?” „Rodziny. Własnej rodziny. Całe życie marzyłam o tym, by spotkać mężczyznę, który będzie mnie kochał ze wzajemnością i który będzie chciał spędzić ze mną całe życie. Widzi pani, wczoraj mój chłopak mi się oświadczył. Jestem tym faktem bardzo podekscytowana, ale i zarazem przerażona. Całe życie czekałam na tą właśnie chwilę. Ale znamy się zaledwie rok. Skąd mam wiedzieć, czy wszystko pójdzie po mojej myśli?” „Kochasz go?” „Jak nikogo na świecie” „Czy on kocha Ciebie?” „Tak.” „Skąd wiesz?” Pokazała mi jeszcze raz pierścionek na palcu. „Czy gdyby mnie nie kochał, to nie poprosiłby mnie o rękę? Czy to nie znaczy, że właśnie ze mną chce spędzić życie?” Jej głos był pełen nadziei i oczekiwania tego co jej powiem. „A więc proszę Panią, Pani narzeczony kocha Panią. Jednak skrywa pewne tajemnice, których nie chce, bądź nie jest w stanie Pani wyjawić. Jeśli naprawdę tak bardzo się kochacie, dobrze by było byście szczerze ze sobą porozmawiali jeszcze przed ślubem. Jeśli to, co Pani ukochany Pani powie, usatysfakcjonuje Panią i będzie Pani dalej gotowa go poślubić, to proszę robić to co podpowie Pani serce. Jeśli jednak nie spodoba się Pani ta informacja, proszę kierować się rozumem, bo wtedy serce nie będzie najlepszym doradcą. I proszę pamiętać, że decyzja zawsze należy tylko do Pani i nikt nie ma prawa za Panią jej podjąć. Cokolwiek się wydarzy, to Pani życie i to Pani musi je przeżyć, nikt inny. To Pani decyduje w jaki sposób będzie ono wyglądało.” „Nie rozumiem. Jakie tajemnice? Czy to ma coś wspólnego ze mną? Czy nie dojdzie do ślubu?” Widziałam jak niepokój zaczął w niej narastać, a aura radości i miłości zanikać. „Powtórzę jeszcze raz, Pani narzeczony bardzo Panią kocha.” Uspokoiła się. Aura wróciła. „Jedynie dla Pani dobra i spokojnej przyszłości proszę z nim porozmawiać. Oczywiście jeśli tego Pani chce. Bo jeśli nie chce Pani nic wiedzieć, to proszę tego nie robić. Chociaż z drugiej strony po cóż przychodziłaby Pani do mnie..”
Dwa lata temu nikt nie dał mi szansy takiej jaką ja dałam jej teraz. Czy zrobiłam słusznie? Może gdybym wtedy usłyszała takie słowa, które jej przekazałam, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Często zastanawiam się jak bardzo powinnam być szczera w stosunku do tych wszystkich osób, które do mnie przychodzą. W końcu jakim prawem decyduję o ich przyszłości lub dlaczego kreuję ich rzeczywistość. Ale czy nie po to właśnie do mnie przychodzą? Może potrzebują by ktoś przez chwilę za nich pomalował ich świat, nadał im zupełnie inny wyraz i znaczenie… Pozwolił dostrzec, to czego sami nie potrafią. Jednak czasem nie potrzebnie ingerujemy w naszą rzeczywistość. Pewne rzeczy po prostu muszą się wydarzyć, byśmy mogli się czegoś nauczyć. Czy więc słusznym jest zapobieganie im..
Dziewczyna zapytała jeszcze o kilka innych kwestii i wyszła zadowolona i wciąż szczęśliwie zakochana. Jednak już tam gdzieś na dnie jej serca zapaliła się lampka. Lampka, która nie da jej spokoju i która przyświeci jej drogę w momencie, w którym będzie tego potrzebowała.


czwartek, 12 lipca 2012

My kobiety

Ranią nas, doprowadzają do łez, a po chwili do niebiańskiej rozkoszy. Cierpimy przez nich, nienawidzimy ich, a zarazem nie potrafimy bez nich żyć. Bo cóż nasze życie jest warte bez ciepła i poczucia bezpieczeństwa jakie nam dają. Przyznajmy się szczerz kochamy ich obojętnie jacy są. Mali czy duzi. Dzielni czy tchórzliwi. Piękni czy brzydcy. Jednak zawsze potrafią wywołać uśmiech na naszej twarzy. Ile razy niejedna z nas czekała na jakikolwiek znak, syndrom zainteresowania. Marzyła nocą i na jawie, że jest tą jedyną albo wyobrażała sobie jak niszczy jego życie i doprowadza do rozpaczy za krzywdy wyrządzone. I chociaż jesteśmy silne psychicznie oraz coraz bardziej samodzielne i niezależne, to czy naprawdę jesteśmy gotowe z nich zrezygnować? To drganie serca, uciskanie w żołądku, rozszerzone źrenice, gdy go zobaczymy. Pragniemy by był tylko nasz na zawsze, a czasem tylko na chwilę. Przywołujemy ich, jak piękne syreny magicznym śpiewem kusiły marynarzy i doprowadzały ich do zguby. Jesteśmy dla nich marzeniem a zarazem rzeczywistością. Nie potrafią bez nas żyć jak ryba bez wody, gwiazdy bez nieba, alfa bez omegi. Razem stanowimy jedność czasu, przestrzeni, wszechświata. Możemy pokonać wszelkie trudności i stawić czoła każdemu wrogowi. Zostali stworzeni, by być dla nas, a my dla nich. Starożytny mit opowiada, że jesteśmy jak dusza przedzielona na pół, szukająca swojego uzupełnienia. Bez drugiej części czujemy się samotne i niespełnione. I choć potrafimy ułożyć sobie życie bez nich i poświęcić się innym wartościom, to czy naprawdę tego chcemy? Czy gdzieś w głębi nas nie brakuje nam czegoś? Nie czujemy pustki? Patrzymy w samotności na taflę wody odbijającą w blasku księżyca te miliardy żyć jakie znajdują się gdzieś poza nami. Jesteśmy otoczone tymi istnieniami, a jednak czujemy się samotne. Samotność w tłumie ? to, co nas dopada z każdą chwilą. Mijamy innych na ulicy, w drodze do pracy, szkoły, sklepu, domu. Jadąc autobusem na każdym przystanku patrzymy na drzwi. Czy to już teraz spotka mnie szczęście? ? zadajemy sobie pytanie. A może nie dziś. Może jeszcze nie przyszedł mój czas. Ale kiedy przyjdzie? Mijają lata, dni, godziny, minuty. Mija życie. Czy nawet poza nim gdzieś, ktoś na nas czeka? Pragniemy wejść z uśmiechem na ustach i nadzieją w sercu na nową ścieżkę. I nie bać się, że pomimo porażki, potknięcia o wystający konar drzewa, nie znajdzie się nikt, kto nas podtrzyma lub złapie w odpowiednim momencie. Tak więc na naszej ścieżce poszukiwacza i realizatora marzeń potykamy się co chwila z nadzieją, że a może właśnie teraz ktoś mnie wesprze. I tak idziemy przez życie z licznymi siniakami, ranami i zadrapaniami. Coraz silniejsze, samotne, ale i liczące tylko na siebie. Wiedzące, że możemy liczyć tylko na siebie. Pomimo mas nas otaczających wciąż jesteśmy samotne. Nawet gdy widzimy ten blask uczucia w drugich oczach. Bo czy te oczy mogą nas naprawdę pojąć? Jesteśmy skomplikowane i złożone jak życie, wszechświat, sens istnienia. A zarazem delikatne jak piórko, bezbronne jak noworodek, czułe jak matka dla dziecka, namiętne jak fala głaszcząca z pożądaniem brzeg plaży, wrażliwe jak pierwszy pączki kwiatów wiosną. Kochamy i chcemy być kochane. Żyjemy dla siebie i dla innych. Pragniemy i dajemy. Byłyśmy, jesteśmy i będziemy!



POROZMAWIAJ Z NIM


To jest jedno z moich ulubionych opowiadań. Pierwsze z serii Ona&On, historii widzianych oczami obu płci. Jak wiele nieporozumień może wyniknąć z braku komunikacji między kochającymi się ludźmi. Przeczytajcie sami..

**** 

ONA:
Za każdym razem, gdy dotykałeś mojego ciała, czułam się jak kamień. Za każdym razem, gdy szeptałeś mi do ucha czułe słowa, wokół mojego serca budował się większy mur. Nie zauważyłeś tego. Myślałeś, że kocham cię równie mocno, co kiedyś. Ja wiedziałam, że twoja miłość zaczynała stawać się tak sztuczna i plastikowa, jak ta głupia ramka na zdjęcia, którą kupiłeś mi w sklepie „wszystko po 5 złoty”. Tylko tyle jestem dla ciebie warta.. Te wszystkie plany i marzenia, o których rozmawialiśmy, zawsze pozostawały wyłącznie w twojej wyobraźni. A może tak naprawdę, będąc ze mną, byłeś kimś innym.. Kimś, kogo zaczęłam nienawidzić od momentu, gdy zobaczyłam cię z Nią. W czym Ona była ode mnie lepsza? Co Ona dawała ci, czego ja nie mogłam? Ty milczysz i ja milczę, a wraz z nami nasze ciała. Dotykasz mnie, a ja czuję jej zapach na tobie. Jakieś tandetne perfumy, kupione na bazarze za dwadzieścia złotych. Zresztą jak ona się ubiera?! Czy jej bielizna również jest koronkowa, tak jak lubisz? A te lateksowe kozaki, które założyłam na twoje urodziny? Pamiętasz jak krzyczałeś, że seks ze mną to jak wejście przez „zieloną granicę” do Nieba?! A, co na to twoi koledzy? Grzesiek, Robert, Artur? Na pewno wiedzą o niej. Jak mógłbyś się nie pochwalić. Tylko, czy i oni nie dostrzegli różnicy? Nie mówili ci, że nie zamienia się Ferrari na Syrenkę?
A ja pamiętam wciąż jak się poznaliśmy. Jak cię zlekceważyłam. Nawet nie wiesz, że gdy robię tam zakupy, to zawsze dłużej stoję przy tym regale. Dzięki tobie moja stopa teraz już nigdy więcej tam nie postanie.
Po każdym seksie szoruję się dokładniej, by zmyć Ją z siebie. Jak mogłeś mi to zrobić? Takich kobiet jak ja, nie zostawia się dla innej. To ze mną zdradza się żony i nudne dziewczyny. A ty miałeś mnie na własność. Miałeś nie tylko moje ciało, ale i serce. A teraz czuję się jak ostatnia zdzira. Zbrukana, zgnieciona i wyrzucona na śmietnik. Nienawidzę ciebie, nienawidzę siebie. Czym ona w ogóle się zajmuje? Ma jakieś wykształcenie? O czym z nią rozmawiasz? Bo nie wierzę w to, że uprawiasz z nią tylko seks. Seks, mój drogi, to ty uprawiałeś ze mną. Ten dziki, namiętny, ten niedozwolony i ten romantyczny. Na łóżku, kanapie, stole, masce samochodu, w przebieralni. Rano, w porze lunchu, wieczorem, w nocy, w weekend, na urlopie, na obiedzie u rodziców. A właśnie, co powiesz rodzicom? Ciekawe czy już wysłuchałeś kazania matki. Przecież to ja jestem synową ich marzeń. Ona nigdy nie dorośnie mi do pięt. Nigdy nie będzie lepsza ode mnie. Zawsze pozostanie tylko namiastką lepszego świata, który masz ze mną.
Siedzisz teraz koło mnie na jakiejś nudnej sztuce w teatrze. Udajesz, że cię interesuje. Chociaż, może rzeczywiście tak jest. Zawsze miałeś wysublimowany gust. Trzymasz ręce na kolanach. Już twoja dłoń nie splata się z moją w uścisku. Jesteśmy sobie tak obcy, będąc tak blisko. Zamykam oczy i czuję dotyk twoich ciepłych ust na swojej szyi. Kiedyś były czułe i delikatne. Teraz są zimne i takie szybkie. To właśnie one pchnęły mnie w ramiona tamtego mężczyzny. Znów chciałam poczuć tą pasje i namiętność. Chciałam wiedzieć, co się czuje będąc z kimś innym, a wracając do domu, patrzy się w oczy partnera i kłamie jak z nut. Naprawdę nie mogę się nadziwić, jak lekko sobie z tym radzisz. Ja po tamtej nocy cały dzień płakałam. Czułam się brudna i upodlona, gorzej niż po nocy z tobą i jej perfumach..
Mówisz coś do mnie, ale ja tego nie słyszę. Łzy cisną mi się do oczu. Zaczynam się zastanawiać, czy ją też przyprowadziłeś tutaj. Na czym byliście? Na innej nowej sztuce, o której pisali w gazetach? Nie, to niemożliwe. Wstydziłbyś się ją zabrać do teatru, czy opery. Ona z pewnością woli komercyjny film w kinie. W ostatnim rzędzie na pustym seansie moglibyście uprawiać seks. Patrzę na ciebie, a moje oczy pytają, czy zrobiłeś z nią to w kinie. Bo nie chcę wiedzieć, czy w naszym łóżku, czy na naszym dywanie, bo tego bym nie zniosła. Ja przynajmniej poszłam do hotelu. Na palcu Tamtego był odcisk po obrączce, więc nie chciałam zbrukać mieszkania jakiejś przypadkowej kobiecie, tak jak być może ty to zrobiłeś. A zrobiłeś, prawda?
Nie wytrzymuję. Muszę wyjść. Robi mi się słabo od natłoku myśli. Wymiotuję w toalecie. Nie zdążyłam zauważyć, czy wyszedłeś za mną. Przecież sztuka tak cię zainteresowała, że z pewnością pomyślałeś, że wychodzę, tylko na chwilę, więc po co się kłopotać moim stanem zdrowia. Patrzę w lustro i widzę smutną kobietę.  Kobietę w masce. Z perfekcyjnym makijażem, starannie upiętymi blond włosami, podkreśloną strojem smukłą sylwetką. Zawsze elegancką i nienaganna. Z wyższym wykształceniem, dobrze płatną satysfakcjonującą pracą. Z przystojnym mężem, który zadawalał ją w łóżku. Wręcz para idealna. Aż rzygać się chce.
Wychodzę z toalety, planując powrót do domu, nie informując cię o tym. Chciałam, żebyś się martwił. Chciałam, znów poczuć przez chwilę, że o mnie myślisz. Wychodzę i widzę ciebie na korytarzu. Pytasz, czy wszystko w porządku. Czy dobrze się czuję, bo tak nagle wyszłam. Znów czuję twoją troskliwą rękę na swoich plecach. Mdleję. Budzę się rano. Mam mdłości. Przed teatrem piłam wino. Może ono zaszkodziło. Ty jeszcze śpisz. Myśli z prędkością światła krążą mi po głowie. Ubieram dres i po cichu wymykam się z mieszkania. W tesco znajduję półkę z testami ciążowymi. W głowie wyliczam dni od ostatniego okresu. Przeklinam się, że dlaczego właśnie teraz. Przecież nigdy nie chciałam być samotną matką. Zastanawiam się, czy w weekendy będziesz zabierał je na spacery ze swoją nową rodziną.
Jedna kreska negatywny, dwie pozytywny. Pozytywny, w tym słowie jest tyle ironii. Bo z czego tu się cieszyć? Mąż mnie zdradza, a ja jestem w ciąży. Jeszcze pomyśli, że zrobiłam to specjalnie, by utrudnić rozwód. ROZWÓD?! Wypowiedziałam to słowo. Jak dziwnie brzmiał jego dźwięk po zaledwie trzech latach małżeństwa. Nawet nie skończyłam trzydziestu lat. Zresztą teraz rozwód przed trzydziestką jest modny. Szybko się zaczęło, szybko się skończyło. W sumie znaliśmy się dwa lata, zanim się pobraliśmy. Ale ja wiedziałam już po trzech miesiącach, że jeśli tylko mi się oświadczysz, to powiem tak. Może i byłam głupia, ale jak zakochana. Kochałam cię..  Nadal kocham, dlatego tak bardzo mnie to boli. Nie potrafię ci tego wybaczyć. Nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Znów płacze. Siedzę na toalecie, patrzę na test, który położyłam na umywalce i ryczę. Przez własne szlochy słyszę twoje kroki w przedpokoju. Grzecznie pukasz i pytasz, czy wszystko okej. Nie, nie jest okej, odpowiadają moje myśli, a płacz się nasila. Dobrze wiesz, że nie lubię, gdy wchodzisz do łazienki, gdy w niej jestem, ale dziś łamiesz ten zakaz. W twoich oczach widzę najpierw przerażenie. Pewnie myślałeś, że podcinam sobie żyły. Później zaskoczenie na widok testu. Emocje w twoim spojrzeniu zmieniały się tak szybko, jak w moim przybywało smutku i rozpaczy. Stanąłeś na środku łazienki nie wiedząc, co robić dalej. Skąd u ciebie ta bezradność? Czułam, że chcesz mnie przytulić, ale moje zachowanie hamowało w tobie wszelkie odruchy.
Po trzech latach małżeństwa doczekaliśmy się upragnionego dziecka. Lekarka potwierdziła ósmy tydzień ciąży. Tylko czy to, na co tak długo czekaliśmy, przyszło w odpowiednim momencie? Dlaczego akurat wtedy, gdy nasze drogi zaczęły się rozchodzić. I to dokładnie… wstrzymałam na chwilę oddech. Nie może być. Poprosiłam ginekolog o dokładną datę poczęcia. O, okrutny losie! Jak możesz być tak zmienny!? Tej jednej nocy, mój mąż przestał być moim mężem. Ale tej samej nocy stał się ojcem. Ojcem dziecka, którego nigdy nie począł.




ON:
Twoje ciało przestało reagować na mój dotyk. Czuję, jakbym kochał się z obcą kobietą. Co się stało, że tak oddaliliśmy się od siebie? Kiedy w ogóle do tego doszło? Czy można tak po prostu z dnia na dzień przestać kogoś kochać? Nie rozumiem twojego spojrzenia pełnego wyrzutu. Przez nie czuję się winny, tylko nie wiem czego. Ewa mówi, że to przejściowe. Zapewne przechodzisz jakiś kryzys i muszę to przetrzymać. Staram się. Tylko, gdyby twoje oczy nie były takie pełne smutku i żalu. Kochanie, tak bardzo chciałbym ci pomóc. Dlaczego ze mną nie rozmawiasz? Teraz Ewa stałą się pośredniczką moich uczuć. Mam ci trochę to za złe. Przecież to ty jesteś moją żoną, a nie ona. To z tobą powinienem rozmawiać o naszych problemach, a nie z koleżanką z pracy. Głupio mi przez to. Przecież Ewa też ma swoją rodzinę.
Tamtego dnia, jak nigdy potrzebowałem to wszystko z siebie wyrzucić, a Ewa jest taka przyjazna i otwarta. Wiesz, ma wspaniałego dwuletniego synka. Ciągle o nim opowiada. Czasem zastanawiam się, kiedy i ja zostanę ojcem..
To był deszczowy wieczór, gdy wróciłem do domu później niż zwykle. Mieliśmy wtedy firmową kolację w centrum. Wracając, po drodze podrzuciłem Ewę do domu. Mieszka po drugiej stronie miasta, ale tak lało, że nie miałem sumienia zostawiać jej na tym przystanku. Właśnie wtedy po raz pierwszy posypałem się i powiedziałem jej o wszystkim co czuje. Zatrzymaliśmy się na jakimś opustoszałym parkingu, a ona długo mnie pocieszała. Radziła jak przetrwać ten chwilowy kryzys.
Od tamtego czasu twoje ciało stało się jak sopel lodu. Już nie reagowało na moje pocałunki. Tak jakby na miejsce mojej ukochanej żony przyszła inna kobieta. Obca i zimna. Milcząca, ale jakże pełna wyrzutów.
Moje powroty do domu zaczęły się opóźniać. Nie potrafiłem spędzać czasu w szklanej górze, w której się zamknęłaś.
Chodzę czasem do tego sklepu, w którym się poznaliśmy. Zatrzymuje się zawsze przy tym regale. Ekspedientki dziwnie się na mnie patrzą, ale zwykle po chwili któraś podchodzi i pyta czy w czymś nie pomóc. Nie, dziękuję. Odpowiadam. Pamiętasz, co ty powiedziałaś? Poszło mi aż w pięty. Byłem wtedy tak zauroczony, że język stanął mi w kołek. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Co by mój szef powiedział, gdyby przytrafiło mi się to podczas rozmowy z klientem? Śmiałaś się, gdy to wspominaliśmy. Czy wiedziałaś, że już tamtego dnia, gdy cię zobaczyłem, byłem pewny, że to właśnie z tobą chcę spędzić resztę swojego życia? Nadal chcę. Tylko proszę porozmawiaj ze mną.
Siedzimy obok siebie na jakiejś nudnej sztuce. Wybrałem ją, bo miałem nadzieje, że ci się spodoba. Ostatnio dużo o niej pisali w gazetach. Nasze ręce spoczywają daleko od siebie. Pragnę uchwycić twoją dłoń. Pocałować jej wierzch i przyłożyć do swojego policzka. Poczuć słodki i ciepły smak twoich ust, jak dawniej. Tymczasem siedzimy obok siebie, tak bliscy, a tak dalecy. Ja udaję zainteresowanie grą aktorów. Widzę kątem oka, jak wychodzisz z Sali. Ostatnio często korzystasz z toalety. Martwię się, czy nie jesteś chora, ale boję się zaproponować wizytę u lekarza. W ogóle boję się do ciebie odezwać. Nie wiem dlaczego. Może boję się usłyszeć zarzuty, których nie zrozumiem. Ewa mówi, że mój stosunek do ciebie nie powinien ulec zmianie, że w takich chwilach powinienem być przy tobie, że powinienem z tobą porozmawiać. Ale nie powiedziałem jej o swoim lęku. Wychodzę więc za tobą. Stoję na korytarzu przed drzwiami do toalety i odliczam każdą minutę, którą tam spędzasz. Zastanawiam się, czy nie zabrać cię na pogotowie. Ale to mogłoby cię rozzłościć, bo nie lubisz szpitali. Wychodzisz w końcu. Taka blada i osłabiona. Pytam, jak się czujesz, a ty mdlejesz, opadając w moje ramiona, jak bezbronne dziecko. Znów mogę poczuć słodki ciężar twojego ciała. Jak cudownie jest mieć cię przy sobie i móc się tobą zatroszczyć. Zawożę cię do domu i kładę do łóżka. Rano zdecydujemy razem czy jednak chcesz jechać na ostry dyżur. Może zaszkodziło ci to wino, które piłaś przed wyjściem do teatru.
Rano, twoje miejsce w naszym łóżku jest puste. Pozostał tylko zimny ślad w zgniecionej pościeli. Wstaję więc, by cię poszukać. Z łazienki dochodzi mnie dźwięk twojego płaczu. Do głowy przychodzą mi najgorsze myśli. Pukam najpierw do drzwi, bo wiem jak bardzo nie lubisz, gdy wchodzę bez ostrzeżenia. Brak odpowiedzi na moje nawoływanie, jedynie większy szloch z twojej strony, podejmują decyzję za mnie. Rozpościeram drzwi na oścież, a moim oczom nie ukazujesz się ty w potoku krwi z rozciętych żył (zdecydowanie zbyt czarne myśli mnie naszły), tylko ty siedząca na toalecie ze spojrzeniem przykutym do umywalki. Patrząc w to samo miejsce dostrzegam test ciążowy. Nic nie rozumiem. Ogarnia mnie bezradność. Płaczesz, bo wyszedł negatywnie, a ty chcesz tak bardzo być mamą? Czy płaczesz, bo wyszedł pozytywnie, a ty nie jesteś jeszcze na to gotowa? Pragnę cię przytulić, ale nie potrafię. Nie jestem w stanie wykonać żadnego ruchu.
Lekarka potwierdziła ciążę. Ósmy tydzień. A więc jednak będę na reszcie ojcem. Tatą. To takie cudowne uczucie. Rośnie w tobie owoc naszej miłości. Po trzech latach małżeństwa wreszcie będziemy rodzicami. Tak bardzo cię kocham i tą istotkę, która się w tobie poczęła. TATO to najpiękniejsze słowo na świecie.


KONIEC




niedziela, 8 lipca 2012

Skąd się biorą dobre wróżki?

Czas się pochwalić - mój pierwszy artykuł został zamieszczony na stronie ezoter.pl (http://ezoter.pl/artykul,1624,Sk%C4%85d-si%C4%99-bior%C4%85-dobre-wr%C3%B3%C5%BCki%3F,1.aspx)



Kiedy byłam małą dziewczynką wierzyłam w dobre wróżki, które czuwają nad naszymi marzeniami. Wierzyłam, że jeśli tylko będę czegoś bardzo pragnąć to na pewno to się spełni. Moja duchowa opiekunka, która cały czas nade mną czuwała, pokiwała mi wtedy głową na zachętę. Powiedziała, że jakąkolwiek drogę w życiu wybiorę ona zawsze będzie przy mnie. Uwierzyłam jej. W końcu magia była wręcz namacalna. Mogłam jej dotknąć, poczuć, zobaczyć. Kiedy byłam jeszcze nastolatką w ręce wpadły mi karty Tarota. Wydawało się, że był to całkowity zbieg okoliczności. Nic bardziej mylnego. Tak miało się stać. Nie rozumiałam ich, ale wiedziałam, że one mogą bardzo dużo. Mogą sięgnąć tak głęboko do ludzkiej duszy, jak nikt inny. Moja opiekunka przyglądała się temu w zadumie nic nie mówiąc. Zajrzałam więc w głąb mojej duszy i ujrzałam mrok. Przeraził mnie on tak bardzo, że nie byłam w stanie sobie z nim poradzić. W końcu cóż młode naiwne dziewczę może wiedzieć o życiu i jego złej naturze.  Może o wiele więcej niż jest w stanie przyjąć. Wtedy nie byłam gotowa zmierzyć się z Prawdą jaką niosły karty. Mówiły do mnie, ale ja nie chciałam ich słuchać. Uważałam, że kłamią i robią mi na złość. One były przeciwko mnie. Nie rozumiały czego naprawdę chcę i nie chciały mi tego dać. Odrzuciłam je wtedy od siebie zraniona dogłębnie i zbuntowana przeciwko kartom. Moja opiekunka powiedziała tylko „pewnego dnia zrozumiesz i będziesz gotowa”. Nie chciałam jej wierzyć. Wtedy karty stały się dla mnie całym złem jaki niesie świat. Ale ona miała racje. Musiałam być gotowa by poznać niepoznane, by zrozumieć siebie i pogodzić się z prawdą jaką niesie Tarot.
Czasem wydaje mi się, że człowiek musi zmierzyć się ze swoją najciemniejszą stroną by zrozumieć, że to jest to. To jest ten moment, gdy wiesz, że potrzebujesz drogowskazu, że jesteś po coś na tym świecie i to wszystko nie może być aż tak dobijające. Zaczynasz myśleć o tym kim jesteś i jakie jest twoje przeznaczenie. Czego tak naprawdę pragniesz i co ci daje największe szczęście. Jakie są moje mocne strony a jakie słabości. Jak głęboki jest mój ból i cierpienie i skąd się on bierze. Co mogę zrobić, by lekcja jaką dało mi życie nie poszła na marne. Wtedy również padło pytanie w co tak naprawdę wierzę, a w co chcę wierzyć.
Wybór został dokonany. Transformacja rozpoczęta. Rzeczy zaczęły się dziać. Astrologię pokochałam od razu miłością czystą. To był sens mojego życia. To było długo wyczekiwane spełnienie. Mogłam mieć dwie rzeczy na raz. Narzędzie do poznawania siebie i pomagania innym, a zarazem przyjemność twórczego tworzenia. Jak wiele można dać sobie i innym pisząc horoskopy. Jak bardzo można poznać siebie. Do tej pory wydawało mi się, że jestem jaka jestem. Bóg mnie taką stworzył, rodzice wychowali, to teraz świecie mnie masz. Horoskop osobisty pokazał mi zupełnie nową osobę. Przedstawił mnie sobie. Nie wiedziałam, że tak wiele rzeczy nie chciałam dostrzegać, że pewne rzeczy nie dzieją się bez przyczyny i że moja praca nad sobą dopiero się zaczęła. Zapragnęłam tą wiedzą podzielić się z innymi. Chciałam by każdy miał możliwość poznania siebie i drogi, do której zmierza. Wtedy właśnie pojawił się na powrót Tarot. Już się go nie bałam. W końcu wiedziałam kim jestem. Zaprzyjaźniliśmy się, ba bardzo się nawet kochamy. Szanujemy nawzajem to co sobie dajemy.
Horoskopy dzienne są jak spełnienie marzeń. Uwielbiam pisać. Mam nadzieję, że pewnego dnia napisze książkę. Teraz są to tylko krótkie opowiadania. A horoskopy są połączeniem tych dwóch pasji. Astrologii i pisarstwa. Są rozrywką, która innym pomaga i może pozwoli pewnego dnia się zatrzymać i zastanowić nad swoim przeznaczeniem. Ja jestem dopiero na początku swojej drogi. Moja duchowa opiekunka mówi, że jest ona długa i jeszcze wiele przede mną, ale muszę być wytrwała i wierzyć. Więc idę przez życie. Wraz z moją pasją do astrologii, ukochanym Tarotem, magią, która towarzyszy mi każdego dnia i nadzieją, że ludzie, którzy staną na mojej drodze będą mogli choć przez chwilę zanurzyć się w kojącej energii i wyniosą z niej coś dla siebie.


piątek, 6 lipca 2012

Jak Zodiak radzi sobie z upałem?


BARAN: wskoczy pierwszy do wody, zanim jeszcze ktokolwiek zauważy;

BYK: ochłodziłby się, ale przecież najpierw trzeba coś zjeść, szczególnie jakiegoś pysznego loda;

BLIŹNIĘTA: zna tysiąc sposobów na ochłodę, ale żadnego jeszcze nie zdążył do końca wypróbować;

RAK:  jak rano wszedł do wanny, tak do wieczora z niej nie wyszedł;

LWY: przechodząc obok fontanny przez przypadek do niej wpadł, razem z nim kilka osób, podobno była świetna impreza;

PANNA: przeanalizowała wszystkie opcje i stwierdziła, że jeśli teraz zainwestuje w klimatyzację, to wyjdzie korzystniej niż na wyjeździe nad morze;

WAGA: korzysta z letnich wyprzedaży, by świetnie się prezentować w każdej sytuacji;

SKORPION: urządził sobie w piwnicy miejscówkę, wychodzi z niej tylko gdy poczuje, że upał upałem, ale seks trzeba uprawiać;

STRZELEC: spakował walizki i wykupił pierwsze last minute na Grenlandie;

KOZIOROŻEC: jakie upały? Przecież w firmie jest klimatyzacja. W kanciapie nawet miękka kanapa;

WODNIK: wymyślił niepowtarzalny sposób radzenia sobie z upałami i sam z niego korzysta zanim go nie opatentuje, tymczasem nikt nie wie co to takiego, bo on nadal siedzi pod prysznicem;

RYBY: podobno ktoś ją widział kąpiącą się nago w jeziorze przy pełni księżyca, ale nikt nie jest pewien, czy to ona czy przewidzenie..




wtorek, 3 lipca 2012

W pamięci


Wszystkim obecnym, przyszłym i byłym Pannom Młodym ze specjalną dedykacją. Aby nigdy nie musiały stanąć przed takim dylematem, ale również żeby zawsze słuchały swojego serca.
Dla wszystkich byłych, obecnych i przyszłych zakochanych, aby nigdy nie pozwolili umknąć swojej miłości.

*********

Zawsze wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy, ty zawsze będziesz przy mnie. Nigdy nawet nie pozwoliłeś mi zwątpić, że mogłoby być inaczej. Uczyłeś mnie pierwszych upadków przy jeździe na rowerze. Biłeś chłopaków z mojej klasy, gdy ciągnęli mnie za warkocze i przezywali. Pomagałeś rozwiązywać zadania z matematyki w liceum. Poszedłeś ze mną na studniówkę, gdy ten palant, w którym się wtedy kochałam, mnie wystawił. Pojechałeś ze mną na egzamin na studia i czekałeś całe trzy godziny pod uczelnią, a potem ocierałeś moje łzy, gdy płakałam jak go oblałam. Pomogłeś mi znaleźć pierwszą pracę, gdy zdecydowałam się studiować zaocznie. A gdy przyszła fala emigracji, spokojnie wsadziłeś mnie w samolot, wmawiając, że na pewno sobie poradzę.
Jednak dopiero teraz dostrzegam, jak wiele musiałam dla ciebie znaczyć i, że robiłeś to z czystej miłości. Dotykam twojej bladej twarzy i całuję usta na pożegnanie. Przepraszam, że nie byłam tym, kogo pragnąłeś. Przepraszam, że byłam taka ślepa. Obiecuję, że w następnym życiu będę tylko twoja.
Ocierasz moje łzy i tylko szepczesz, że to co ci dałam, to i tak nad to, czego pragnąłeś. Wystarczyło ci tylko bycie przy mnie w radości i smutku, w chwilach sukcesu i trudu, w momentach zwątpienia i dojrzałych decyzji. Chciałeś być częścią mojego życia, ale byłeś kimś więcej. Byłeś moim życiem.
Dziękuję ci za każdą łzę, którą mogłam wylać na twoją koszulę. Za każdy uścisk twoich ramion. Za każdy dotyk twojej dłoni. Za każdy pocałunek, którego nie zdążyliśmy sobie ofiarować do końca.
Oto nadszedł kres naszej wspólnej wędrówki. Już do ciebie nie należałam. Oddałeś mnie w ręce innego.
Poprawiłam fałdy białej sukni i opuściłam welon na twarz. Uśmiechasz się do mnie pokrzepiająco. Za parę minut stanę przed ołtarzem i złożę przysięgę dozgonnej miłość, a ty będziesz tego świadkiem. Zaciskam rękę na twoim ramieniu, ale nie potrafię zrobić kroku.
Do tej pory żyłam niedoścignionymi marzeniami. Goniłam za nimi, pomimo tego, że nigdy nie udało mi się ich zrealizować. Nie zauważyłam, że prawdziwe szczęście było tak blisko mnie. I oto w momencie, gdy decyduję się zakończyć tą wieczną pogoń, gdy decyduję się ustatkować i żyć miłością spełnioną, stajesz przede mną ty. Akurat dzisiaj musiałeś mi to wszystko wyznać. Jak teraz mam oddać swoje życie w ręce innego?
Czuję, że czekasz na moją reakcje. Przed sobą widzę ukochaną twarz Andrzeja, z którym zdecydowałam się zestarzeć. Opieram się natomiast na ramieniu mężczyzny, który zna mnie jak nikt inny, który był zawsze tam, gdzie go potrzebowałam, którego zesłało Niebo by się mną opiekował. Jak mogę się wahać w tak ważnym momencie? Czy też stanie u bram kościoła nie świadczy dostatecznie o podjętej już decyzji? Patrzę na ciebie z niepewnością i nadzieją, że uzyskam odpowiedź w twoich oczach, ale widzę tylko troskę. Pragniesz mojego szczęścia, jak zawsze i wydaje ci się, że nie jesteś w stanie mi go ofiarować. Nie rozumiem, jak możesz lepiej ode mnie wiedzieć, co jest dla mnie dobre, a co nie.
Znów przyglądam się Andrzejowi. Bije z niego niepewność i obawa na widok mojego wahania. Widzę, że chciałby coś zrobić, ale nie bardzo wie co. No właśnie. Tak bardzo brakuje mi w nim tego, co w tobie mam pod dostatkiem. Kiedy się wahałam, to ty podejmowałeś decyzje za mnie. Nigdy się nie sprzeciwiałeś moim najgłupszym pomysłom. I zawsze wiedziałeś, co robić w najtrudniejszych sytuacjach. Nawet teraz twoja postawa była stanowcza i byłeś zdecydowany zaprowadzić mnie do tego ołtarza. Pomimo rozdarcia serca, pomimo utraty nadziej, pomimo utraty mojej bliskości.
Cały kościół wstrzymuje oddech, gdy puszczam twoje ramię. Udaje mi się choć raz cię zaskoczyć. Ale nie tylko ty się zdziwiłeś. Moja reakcja spowodowała zdecydowane działanie ze strony Andrzeja. - Aniu! – krzyknął i puścił się biegiem główną nawą. Zatrzymał się przede mną. Chwycił w ramiona i wyszeptał: - Nigdy, ale to nigdy nie pozwolę ci odejść!
Jego usta miały tak znajomy smak słodkiego wina. Przypominały to gorące lato nad Bałtykiem, wojny śnieżne w sylwestra, spacery w deszczu jesienią i długie wyjazdy delegacyjne wiosną, gdy udręka rozstania nie pozwalała zasnąć w nocy. Przywarłam do jego ciała, które wzbudzało we mnie tyle uczuć. Przecież nie pragnęłam stateczności i bezpieczeństwa. Przecież tak naprawdę kochałam te wszystkie stany emocjonalne, które dawał mi Andrzej. Smutek rozstania, śmiech w czasie zabawy, spory o drobnostki i cudowny, namiętny seks. Kochałam go całym ciałem i duszą i to z nim chciałam spędzić resztę życia. Maciek miał jedną jego część, ale na drugą zasłużył Andrzej. Wzięłam swojego narzeczonego pod rękę. - Poprowadź mnie do ołtarza – poprosiłam. Nie obejrzałam się nawet do tyłu. Nie potrzebowałam tego. Zaczynałam nowy etap swojego życia, w który musiałam wejść sama.
Maciek to zrozumiał. Nie było go na weselu. Nie było go w domu jego rodziców ani w jego mieszkaniu, gdy go na drugi dzień szukałam. Nie było go też, dwa tygodnie później, gdy wróciliśmy z podróży poślubnej. Jego mama powiedziała, że wyjechał. Podobno do jakiejś kobiety, ale nie mogła podać mi szczegółów, bo ją o to poprosił.
Żałuję tylko, że nie zdążyliśmy się pożegnać. A może dobrze, że nie mieliśmy okazji. Obiecałeś, że zawsze będziesz przy mnie, gdy będę tego potrzebować. Teraz nie było takiej konieczności. Czułam, że pewnego dnia nasze drogi znów się skrzyżują.


Pełnia w Koziorożcu

Już dziś o 19:53 mieliśmy pełnię w znaku Koziorożca. Co nam to przyniosło? Przede wszystkim dużo pracy, umacnia się w nas potrzeba organizacji oraz usystematyzowania tego co robimy. Będziemy bardziej zdyscyplinowani, a nasze emocje, które zwykle w czasie pełni dają nam popalić, zostaną ujarzmione, jeśli nie przez nas, to na pewno przez stróżów prawa. :) Dlatego uważajcie na siebie!


Słońce w znaku Raka

Kochani, Słońce już od 21.06 znajduje się w znaku Raka. Wszystkim Raczkom życzę więc wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń oraz wiary i nadziei w każdy nadchodzący dzień.

A czy ty..?

Zapraszam do lektury horoskopów dziennych mojego autorstwa na http://ezoter.pl/horoskopy,rak,ogolny,dzienny.aspx