Pewnego dnia przyszła do mnie dziewczyna z problemem takim, jak
każda inna, która wcześniej pojawiła się w moich drzwiach. Jak zwykle złamane
serce, rozczarowanie mężczyzną, którego kochała czy też upewnienie się, czy to
jest właśnie ten. Jak wiele historii przerobiłam z tymi nieszczęsnymi kobietami.
Każdej z nich starałam się pomóc i dać nadzieję na miłość. Ta dziewczyna niczym
się nie różniła od poprzednich. Jednak w momencie, w którym stanęła w moich
drzwiach, jakbym zobaczyła siebie samą sprzed dwóch lat. Z czasów, gdy moje
serce należało do Niego. Dziewczyna promieniała i roztaczała wokół siebie blask
spełnionej miłości. Jednak skoro pojawiła się u mnie, jej duszę coś dręczyło. Dokładnie
tak samo jak mnie. Ten sam niepokój, tak jakbyśmy nie potrafiły po prostu być
szczęśliwe i cieszyć się tym szczęściem wtedy kiedy trwa. Przyszła, bo szukała
czegoś więcej. Zapewnienia, że to wszystko nie jest tylko wytworem jej
wyobraźni i, że ona również zasługuje na prawdziwą miłość. Tyle rzeczy w życiu
przerobiła, tyle razy miała złamane serce, skąd miała wiedzieć czy i tym razem
nie będzie tak samo.
Rozłożyłam karty i aż wstrzymałam oddech. Cóż miałam
poradzić tej biednej dziewczynie, gdy los wcale nie chciał żeby jej życie
ułożyło się inaczej niż do tej pory. Wiedziałam jednak, że taka informacja ją
załamie, a ona już na zawsze straci wiarę w miłość. Była tylko jedna słuszna
decyzja jaką mogłam podjąć, czyli powiedzenie prawdy. Tak bardzo szkoda mi było
tej dziewczyny, a może tak bardzo szkoda było mi mnie. Mnie sprzed 2 lat. Mnie,
która siedziała, tak jak ta dziewczyna, naprzeciw osoby, która miała sprzedać
mi słowa pociechy i nadziei. Właśnie na to liczyłam wtedy. Nie chciałam
usłyszeć o żadnej skrywanej tajemnicy, o tym, że mężczyzna, którego pokochałam
oszukiwał mnie. Wtedy tylko usłyszałam. „Ma pani dwa wyjścia, ale skoro pani do
mnie przyszła, to już pani wybrała to właściwe. Może pani stąd wyjść i udawać,
że nic nie wie i żyć z tym mężczyzną w ułudzie i pozwolić się oszukiwać do
końca swego życia. Bo on nie będzie chciał pani opuścić. Ożeni się z panią i da
pani dzieci. Ale przez cały czas będzie panią okłamywał. A może pani stąd wyjść
i nie pozwolić, by ktokolwiek panią omamiał i mówił kłamstwa w imię miłości do
pani. Jeśli wierzy pani, że jest w stanie podołać którejkolwiek z tych
sytuacji, proszę ją wybrać. Nie będzie łatwo w żadnym przypadku. Tylko, że nie
wiem czy gorzej jest żyć ze świadomością kłamstwa, czy tego, że postąpiło się
słusznie i w najlepszy dla siebie sposób.” Wtedy cała moja aura spełnienia i
miłości ulotniła się w jednej sekundzie. Nagle moje serce spowiła czarna plama rozczarowania,
zranienia i zgorzknienia. Nie chciałam wierzyć w ani jedno jej słowo, ale w
głębi siebie wiedziałam, że to jest prawda. Wiedziałam, że moja intuicja już
dawno mi to podpowiadała, ale ja nie chciałam jej słuchać. Teraz, gdy zderzyłam
się z prawdą twarzą w twarz i musiałam dokonać wyboru, wydało się to najgorszym
momentem mojego życia. Wiele razy plułam sobie w brodę, że zdecydowałam się na
tamtą wizytę, że jakie licho mnie tam pchnęło. Przecież dziś mogłabym już być
mężatką i mieć dziecko. Tylko, że za jaką cenę..
Spojrzałam jeszcze raz w karty, ale odpowiedź była
oczywista. Spojrzałam wtedy na tą młoda kobietę, przepełnioną szczęściem, o
błyszczących oczach i z pięknym brylantem na palcu. Jak mogłabym zepsuć jej
szczęście. Kto dał mi do tego prawo. W końcu nie jestem żadnym Bogiem, a ludzie
sami powinni decydować o swoim losie. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam. „Droga
Pani, czego najbardziej na świecie pragnie pani od życia?” „Rodziny. Własnej
rodziny. Całe życie marzyłam o tym, by spotkać mężczyznę, który będzie mnie
kochał ze wzajemnością i który będzie chciał spędzić ze mną całe życie. Widzi
pani, wczoraj mój chłopak mi się oświadczył. Jestem tym faktem bardzo
podekscytowana, ale i zarazem przerażona. Całe życie czekałam na tą właśnie
chwilę. Ale znamy się zaledwie rok. Skąd mam wiedzieć, czy wszystko pójdzie po
mojej myśli?” „Kochasz go?” „Jak nikogo na świecie” „Czy on kocha Ciebie?” „Tak.”
„Skąd wiesz?” Pokazała mi jeszcze raz pierścionek na palcu. „Czy gdyby mnie nie
kochał, to nie poprosiłby mnie o rękę? Czy to nie znaczy, że właśnie ze mną
chce spędzić życie?” Jej głos był pełen nadziei i oczekiwania tego co jej
powiem. „A więc proszę Panią, Pani narzeczony kocha Panią. Jednak skrywa pewne
tajemnice, których nie chce, bądź nie jest w stanie Pani wyjawić. Jeśli naprawdę
tak bardzo się kochacie, dobrze by było byście szczerze ze sobą porozmawiali
jeszcze przed ślubem. Jeśli to, co Pani ukochany Pani powie, usatysfakcjonuje
Panią i będzie Pani dalej gotowa go poślubić, to proszę robić to co podpowie
Pani serce. Jeśli jednak nie spodoba się Pani ta informacja, proszę kierować
się rozumem, bo wtedy serce nie będzie najlepszym doradcą. I proszę pamiętać,
że decyzja zawsze należy tylko do Pani i nikt nie ma prawa za Panią jej podjąć.
Cokolwiek się wydarzy, to Pani życie i to Pani musi je przeżyć, nikt inny. To Pani
decyduje w jaki sposób będzie ono wyglądało.” „Nie rozumiem. Jakie tajemnice?
Czy to ma coś wspólnego ze mną? Czy nie dojdzie do ślubu?” Widziałam jak
niepokój zaczął w niej narastać, a aura radości i miłości zanikać. „Powtórzę
jeszcze raz, Pani narzeczony bardzo Panią kocha.” Uspokoiła się. Aura wróciła. „Jedynie
dla Pani dobra i spokojnej przyszłości proszę z nim porozmawiać. Oczywiście jeśli
tego Pani chce. Bo jeśli nie chce Pani nic wiedzieć, to proszę tego nie robić. Chociaż
z drugiej strony po cóż przychodziłaby Pani do mnie..”
Dwa lata temu nikt nie dał mi szansy takiej jaką ja dałam
jej teraz. Czy zrobiłam słusznie? Może gdybym wtedy usłyszała takie słowa,
które jej przekazałam, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Często zastanawiam
się jak bardzo powinnam być szczera w stosunku do tych wszystkich osób, które
do mnie przychodzą. W końcu jakim prawem decyduję o ich przyszłości lub
dlaczego kreuję ich rzeczywistość. Ale czy nie po to właśnie do mnie
przychodzą? Może potrzebują by ktoś przez chwilę za nich pomalował ich świat,
nadał im zupełnie inny wyraz i znaczenie… Pozwolił dostrzec, to czego sami nie
potrafią. Jednak czasem nie potrzebnie ingerujemy w naszą rzeczywistość. Pewne rzeczy
po prostu muszą się wydarzyć, byśmy mogli się czegoś nauczyć. Czy więc słusznym
jest zapobieganie im..
Dziewczyna zapytała jeszcze o kilka innych kwestii i wyszła
zadowolona i wciąż szczęśliwie zakochana. Jednak już tam gdzieś na dnie jej
serca zapaliła się lampka. Lampka, która nie da jej spokoju i która przyświeci
jej drogę w momencie, w którym będzie tego potrzebowała.